W ostatnich latach rejestruje się rosnący popyt na płyty winylowe. Są to tak zwane czarne krążki, które były podstawowym nośnikiem zapisu muzycznego od schyłku XIX wieku do lat 80 XX wieku, gdy skończyła się ich masowa produkcja. Zostały one wyparte przez zapis cyfrowy i stanowiły około 1% sprzedaży płyt CD [https://pl.wikipedia.org/wiki/Płyta_gramofonowa].
Na obecny stan wiedzy każdy zapis analogowy da się przetworzyć na zapis cyfrowy i odwrotnie. Ponadto płyty CD są mniejsze, poręczniejsze, pojemniejsze, bardziej trwałe i tańsze. Skąd więc rosnący popyt na płyty gramofonowe w ostatnich latach?
Rynek muzyczny jak każdy inny sektor przechodzi ewolucje. Na początku XX wieku popularność zaczęły zdobywać portale streamingowe takie jak YouTube, których dostępność zaczęła redukować popyt na płyty kompaktowe. Pomimo tego zarejestrowano, iż w ciągu ostatnich 25 lat ilość sprzedanych płyt winylowych wzrosła o 50%. Okazuje się, że jest to związane z preferencjami i stanem majątkowym kupców, który wciąż wzrasta.
Grupy konsumentów dzielą się na melomanów, czyli ludzi uważających muzykę płynącą z płyt winylowych za wyjątkową i nie do zastąpienia. Są to często osoby, które korzystały z tego rodzaju nośników w czasach ich świetności i pałają do nich sentymentem obecnie. Kolejny kolektyw stanowią młodzi dorośli (poniżej 35 roku życia) szukający nowych doznań artystycznych, uciekający od głównego nurtu pozbawionego fizycznych nośników. Szukają również nowości, bądź wspierają swoich ulubionych artystów, którzy wydają swoje albumy na czarnych krążkach demonstrując rozmach i zaangażowanie w swoją karierę. Silną gałąź tworzą również kolekcjonerzy, którzy ożywiają rynek nie naruszając znacznie podaży. Są oni gotowi zapłacić wysoką cenę za rzadkie okazy czy ewenementy lub zupełnie nowe wersje utworów, często stosują barter.
Kolekcjonerzy są w stanie zapłacić bajońskie sumy za płyty (najdrożej sprzedana płyta winylowa na świecie kosztowała 2 miliony dolarów – wytłoczony w jednym egzemplarz, z ręcznie zdobionym srebrnym pudełkiem album „Once Upon a Time in Shaolin” hiphopowej grupy Wu-Tang Clan)[Transakcja z 2015 roku; źródło: Magazyn Forbes], jednak przeciętny słuchacz również musi przygotować się na spore koszty, ponieważ ceny płyt wynoszą 50-100 zł. Skąd bierze się taka cena i dlaczego popyt na nie wciąż wzrasta pomimo prawa popytu?
Jeszcze w 2017 roku na rynku występowała przewaga popytu nad podażą winyli ze względu na brak maszyn do tłoczenia oraz ich zacofanie technologiczne. To pozbawiało rynek równowagi i w związku z tym cena musiała wzrosnąć, aby osiągnąć punkt równowagi rynkowej. Na cenę płyty składa się również koszt produkcji, przychód artysty, wytwórni fonograficznej, pośrednika oraz sklepu. Co zaskakujące 40-50% jej ceny stanowi opakowanie: koperta oraz pudełko. Jakość materiałów, z których są stworzone oraz ich wizualne aspekty znacznie podnoszą cenę finalnego produktu.
Podsumowując, na boom na rynku fonograficznym składa się wiele czynników: od aspektów wizualnych, poprzez sentyment, czy zmęczenie światem internetowym, pozbawionym realnych przedmiotów. Zgodnie z ekonomią behawioralną ludzie działają irracjonalnie, emocjonalnie i podążają za swoimi pragnieniami. Okazuje się, że gramofony i płyty winylowe przeżywają swój renesans i jeszcze długo nie opuszczą rynku muzycznego. Warto wspomnieć o tym, że według IFPI globalny rynek muzyczny wzrósł o 7,4% w 2020, pomimo kryzysu gospodarczego [https://www.ifpi.org/ifpi-issues-annual-global-music-report-2021/].